Posty

Wyświetlanie postów z listopada 20, 2022

20726

  W każdej placówce medycznej w widocznym miejscu wisi tzw. karta praw pacjenta. Nie będę bawić się w cytaty, bo to mija się z celem. Jednakże jest tam zapis, że pacjent ma prawo do intymności. W teorii. Bo jak to wygląda w praktyce? Leży sobie rozebrana do biustonosza babeczka w dwumiejscowej kabinie w przychodni rehabilitacyjnej. Leży na brzuchu, zabieg już się kończy. Do tej pory była sama. Komfort, nie? Ano nie do końca. Kilka minut przed  zakończeniem zabiegu, do kabiny zostaje wprowadzony pacjent. Pacjent, nie pacjentka. Rehabilitant nie widzi nic nagannego w tym, że do kabiny, gdzie jest rozebrana kobieta wprowadza faceta. Tak! I bardzo jest zdziwiony, gdy kobieta mówi, że sobie takiego  braku intymności nie życzy. No bo przecież cóż wielkiego się stało? Że jest prawie goła, że obcy, obleśny facet  ślini  się na widok jej biustu? Ciekawi mnie tylko jedno - czy gdyby na miejscu tej kobiety była jego matka, żona, narzeczona - też nie widziałby problemu?