Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2022

20566

  Na wieczornym spacerze rozmawiałam przez telefon ze Srebrzystym. Ja zakończyłam rozmowę. Nie podoba mi się, że każde moje własne zdanie na jakikolwiek temat kwitowanie jest cholernym „marudzisz”. Kiedyś tak nie było. Mój mąż szanował to, że mam własne zdanie, czasem nawet przyznał mi rację. Teraz w odpowiedzi jest „marudzisz”. Rozłączyłam się. Nie mam ochoty wysłuchiwać pouczeń, że jest inaczej, niż ja mówię. On ma własne zdanie i punkt widzenia, ja patrzę swoimi oczami i nie podoba mi się to, co widzę. I mam prawo powiedzieć , co o tym myślę. Nie agituję, nie przekonuję, nie narzucam własnego widzenia świata, wyrażam tylko swoje zdanie. I tego samego chcę w zamian. A skoro mój Mąż nie chce tego przyjąć do wiadomości, to nie zamierzam ciągnąć na siłę rozmowy, nie zamierzam „marudzić”. Wolę się rozłączyć i nie psuć sobie nastroju, bo zdania nie zmienię. A na poprawę nastroju pozwoliłam sobie na lampkę martini przed snem. 

20563

 Goście. Lubię, nie powiem. Ale takich, którzy wiedzą, kiedy zakończyć wizytę. Niestety, mam pecha. Jestem mało asertywna, albo naiwna. Myślałam,  że sam fakt mojego naprawdę złego samopoczucia, widoczny zresztą, spowoduje że jeśli nie gość, to Mąż domyśli się, co jest i zakończy spotkanie. Tiaaa. Tak im się fajnie rozmawiało przy kieliszku cytrynowej naleweczki - nie, nie nadużywali, - że spotkanie przeciągnęło się do wieczora dnia następnego.  Choć minęły już cztery dni, ja dalej nie mogę moich zwłok zebrać do kupy. Nigdy więcej gości!