Posty

Wyświetlanie postów z 2020

20038

Ostatni dzień roku. Jaki będzie? Zdaje się, że jak zwykle- samotny. Małżonek uprzedzał, że wróci z pracy później, jakieś trzy godziny. Minęło już siedem. Czekam. Zawsze czekam. Czasem mam wrażenie, że jestem mu potrzebna tylko po to, by miał kto zrobić zakupy, ugotować, posprzątać... Sylwester. Albo dyżur w pracy, własny, albo zamiana z kimś, bo kolegi żona oświadczyła, że muszą iść na imprezę, bo jej się coś od życia należy... Więc mój dobry małżonek zamienia się z kolegą, bo mnie się nie należy. Już nawet na ten temat z nim nie rozmawiam. Po co? Żeby znów usłyszeć obietnice bez pokrycia? Już się ich  w życiu nasłuchałam wystarczająco. Nie będzie obiadu. Nie mam ochoty stać przy garach. Jest coś w lodówce, to sobie weźmie, jak wróci. Nie obiecywałam, że ugotuję. Nie będzie z mojej strony obietnicy bez pokrycia. Ja głodna nie jestem. A raczej głodna inaczej - miłego słowa, choć odrobiny zainteresowania... 

20037

  Późno już, otwiera się noc "Sen podchodzi do drzwi Na palcach jak kot Nadchodzi czas ucieczki na aut Gdy kolejny mój dzień Wspomnieniem się stał Jaki był ten dzień, co darował, co wziął Czy mnie wyniósł pod niebo, czy zrzucił na dno Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie Czy był tylko nadzieją na dobre i złe... Łagodny mrok zasłania mi twarz Jakby przeczuł, że chcę być sobą Chociaż raz Nie skarżę się, że mam to co mam, Że przegrałem coś znów i jestem tu sam Jaki był ten dzień, co darował, co wziął Czy wyniósł mnie pod niebo, czy zrzucił na dno Jaki był ten dzień, czy coś zmienił czy nie Czy był tylko nadzieją na dobre i złe..." Moja piosenka...  Ile tych dni już było? Zdaje się, że 20037, to dużo, czy mało?  Niekiedy wydaje mi się, że już bardzo dużo. Zawsze wtedy, gdy coś mi nie wyszło, kiedy jest mi smutno, kiedy nie potrafię dojść do porozumienia sama ze sobą. Ostatnio dzieje się tak dość często.  Końcówka roku. Czas podsumowań. Czy warto wracać do tego, co było? Cz