Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2022

20426

Kończę robić chustę. Wpadł mi jakiś czas temu motek ombre i zamarzyła mi się chusta. Która to z kolei? Jakby dobrze policzyć, to chyba szósta. Zawsze, kiedy zaczynam robótkę, obiecuje sobie, że ta już na pewno będzie moja. Tiaa. Z tych „moich” dwie nosi Synowa, jedną nieopatrznie dałam teściowej. Tej najbardziej żałuję. I nie z powodu, że była jakaś wyjątkowa – sobie zresztą zrobiłam identyczną- ale dlatego, że ta kobieta zupełnie na nią nie zasługuje. I nie chodzi tu o jej stosunek do mnie. Ja mam na nią „wylane”. Muszę jednak przyznać, że aktorka z niej świetna. A jeśli chodzi o manipulację, to pisiorski kaczor przy niej to miękka buła. Ale wracając do mojej robótki. Jestem wściekła. Zabraknie mi może stu metrów , żeby ją zakończyć pełnym motywem. Płakać się chce. Trzeba będzie pruć. Bardzo lubię robótki. Szydełko, druty, a najbardziej haft krzyżykowy. Był czas, kiedy nakupowałam kordonków, mulin, kanwy. Ot, zapasy „na emerytalny czas wolny”. Leżą teraz popakowane w pudła

20421

Ścięłam się z Mężem. W zasadzie niby nie było o co, a jednak. Będzie długo. To, co w kwietniu zeszłego roku braliśmy za covid – covidem nie było. Właściwy dopadł nas na początku grudnia . I nie pomogły szczepienia. Zaraził nas teść. Przywlókł ro z ośrodka, do którego chodzi na kilka godzin dziennie. Szczepiony, a jakże! Nawet trzema dawkami! My zresztą też, tyle, że dwoma. Stary wspominał coś, że mało teraz ich przychodzi, bo stale któreś chore. Zapomniał tylko powiedzieć, że na covid. I nastał dzień, kiedy Małżonek spędził z tatusiem dłuższy czas, poszedł do niego naprawić coś, co się udało tatulowi skutecznie unieszkodliwić. Baba jestem, ale nawet moja lewa noga nie jest tak a-techniczna, jak teść. Ale wiadomo, zepsuł, trzeba pomóc i naprawić, jak się da. Było to we wtorek, powtórka w czwartek. W piątek tatulo pojechał do córki, jak zwykle na weekend. Dobre pół godziny jazdy samochodem. W niedzielę Mąż w pracy (doba), ja w domu. Rozmawialiśmy przed południem, że chyba coś