20663

 Wrzesień przepołowiony. Jak do tej pory, nie wydarzyło się nic, co dałoby mi kopa. Cieszy mnie to bardzo. Wystarczy, że pogoda działa na mnie depresyjnie. 

Staram się nie dać chandrze, czytam, co w ręce wpadnie, ale na tak zwane  ambitne lektury nie mam ochoty, a współczesne "kobiece" czytadła pisane są schematycznie. Nudzi mnie to. Pobawiłabym się szydełkiem, drutami, haftem. Cóż, to  už se to nevrátí, bezcitná ženo!

Po co więc kupowałam muliny, kordonki, włóczki? Kiedy pracowałam, nie miałam czasu na robótki, kupowałam z myślą o emeryturze. A tu figa z makiem. Zdrowie siadło tak, że hobby poszło się grzać gdzie indziej. Bo co można zrobić szydełkując lub haftując góra piętnaście minut dziennie? Chyba tylko sznurek, na którym przyjdzie się powiesić.

 

Komentarze

  1. A cóż to za paskudne myśli......zawsze może być przecież????? albo gorzej albo lepiej.....nawet te 15 minut potrafi dać kopa ku radości....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ten mój Kwadrans z Robótką wykorzystuję, jak mogę. Ale deprymujące jest to, że czapkę i komin dla Wnusia robiłam ponad tydzień!
      Niestety, kiedy słońce za chmurami, a ból w kościach, miewam takie paskudne myśli.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

20781

20047

20740